niedziela, 24 listopada 2013

Agata Tuszyńska - Tyrmandowie. Romans amerykański [recenzja]

Był rok 1970. Studentka iberystyki na Uniwersytecie Yale, Marry Ellen Fox, zaintrygowana  artykułami Leopolda Tyrmanda zamieszczanymi w New Yorkerze, pisze doń list. Od tej korespondencji zaczyna się ich związek: pięćdziesięcioletniego pisarza i ponad dwadzieścia lat młodszej doktorantki.
Gdyby sugerować się tytułem książki, opowieść miałaby dotyczyć Tyrmandów jako pary. Jednak według mnie bohater jest jeden. Lolek mnie stworzył. Stworzył... mądrą i piękna, tak pisze o swoim małżonku Marry Ellen. Imponował jej, był nauczycielem życia, dzięki któremu poznawała Europę, Tyrmandowych przyjaciół, smakowała jego sposób na życie. Ten świat był wyszukany, interesujący, dekadencki, pełen intrygujących niedopowiedzeń i barw, tak jak Tyrmand.
Ze wspomnień trzeciej żony wyłania się człowiek uparty, przesądny, lubiący ład i porządek. Widziała go także jako duszę towarzystwa, kobieciarza, mężczyznę uroczego, a nade wszystko charyzmatycznego.
Reminiscencje wspólnego życia przeplatane są bogatą epistolografią, reprintami oryginalnych listów i kartek, a także zdjęciami z rodzinnych albumów, dokumentującymi ostatnie, chyba szczęśliwe lata Tyrmanda.
Tuszyńska subtelnie, bez nachalności i agresji odmalowuje amerykańskie życie pisarza. Potraktowała swojego bohatera rzetelnie, ale też subtelnie. Wybór listów, wspomnienia żony, sama kompozycja książki, są dbałe, prostolinijne, a tym samym sprawiają wrażenie prawdziwych.
Credo Tyrmanda zamykało się w trzech słowach: kultura, wiara, wolność. O nich właśnie jest ta książka. Lata spędzane na podróżach, twórczej pracy, światopoglądowych dyskusjach, pokazują jaki był autor Złego. Dzięki wspomnieniom prywatnych, ważkich dla rodziny chwil, mamy możliwość spojrzeć na Tyrmanda oczami jego ostatniej towarzyszki życia. Ciepłe, pełne uroku anegdoty dotyczące ślubu, dzieci, sprawiają, że legendarny pisarz staje się trochę bardziej zwyczajny.
Zresztą, jak wspomina Marry Ellen, złościł się, gdy nazywano go pisarzem. Sam o sobie mówił były kelner, ale to już historia na osobną książkę.

3 komentarze:

  1. Tym razem to książka nie dla mnie. Ale dla fanów czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiem, kim byli Tyrmandowie, dlatego nie skuszę się na ową książkę, gdyż nie zaciekawiła mnie na tyle bym chciała ją lepiej poznać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem nie moja tematyka, więc podziękuje.

    OdpowiedzUsuń