Wydawnictwo: Czarne
Wołowiec 2025
"Śmiejący się pies" rozśmieszył czytelniczkę. Nie raz. Było wiele momentów, w których nie sposób było się nie uśmiechnąć czy nie roześmiać: nad ludzkością, psiakością czy kondycją świat w ogóle.
Varga trzyma formę: jego obserwacje są dogłębne, język ostry i ripostujący, inteligentny i bardzo dowcipny. Autor ma w sobie wiele cierpliwości i serdeczności dla bohaterów, a sama forma monologu skierowanego do psa jest nie tylko cudownie urzekająca, ale też zupełnie zrozumiała.
Pies, rozumny, spokojny, sprawdza się tutaj jako terapeuta, który nie dość, że wysłucha, to jeszcze nie skomentuje, nawet najgłupszych historii z życia swego ludzkiego przyjaciela lub osób mu bliskich. Narrator opiera swą opowieść o życie i wybory przyjaciela w kryzysie wieku i tożsamości, ale przy okazji pokazuje uniwersalistyczne spostrzeżenia na temat kryzysu relacji międzyludzkich, uwikłań światopoglądowych, kondycji współczesnego społeczeństwa, kultury Zachodu.
Pełno tu ironii, cierpkiej refleksji, kpiny na obrzędowość i obyczaje, ludzkość i jej nieludzkość. Uśmiałam się na okoliczność wizerunku mojego rodzinnego Żoliborza i jego postrzegania przez narratora i Autora także.
Cała ta książka to obracane wciąż na inną stronę te same bolączki i obserwacje. Nie szkodzi. Czytam z przyjemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz