Przekład: Aga Zano
Wydawnictwo Agora
Warszawa 2023
Dawno już nie czytałam tam szaleńczej książki. Idzie o koncept, dysponowanie czasem, rozłożenie akcentów, a także finał. Pyszny i znakomity, na który warto czekać każdą wcześniejszą stronę.
Autor bardzo sprawnie dysponuje nastrojami czytelników, prowadząc ich od początkowego znużenia spokojną, wręcz usypiającą czujność narracją. Oto małe studenckie miasteczko, a w nim całkiem niedawno zatrudniony profesor historii podatków, Ruben Blum (pierwszy Żyd na uczelni!). Cierpliwie znosi zachowania kolegów uniwersyteckich, cienkie i prostackie dowcipy o starozakonnych, a także radzi sobie ze stereotypami, jakie krążą nawet wśród, zdawałoby się, wykształconej braci uczelnianej, o niby poszerzonych horyzontach. Nagle jednak okazuje się, że władze wydziału powołują go do komisji mającej zaopiniować zatrudnienie naukowca z Izraela, Bencijona Netanjahu.
Ta, pozornie tylko, prosta sprawa urośnie niebawem do niebotycznych rozmiarów katastrofy. Spokojny, wycofany, empatyczny Blum nijak się ma do narowistego, wojującego z każdym spojrzeniem, słowem, ba!, oddechem niesprzyjającym panem Netanjahu. Ten zagorzały syjonista gardzi amerykańskim systemem edukacji, wartościami i stylem życia, co nie przeszkadza mu jednak walczyć o uposażenie za wykład wstępny, czy też nie sprawia trudności w pobieraniu czeków z uczelni.
Katastrofa jest nieunikniona. Zasymilowany, pokorny, skromny, choć niepozbawiony sarkazmu i inteligentnego dowcipu Ruben (oj, jest kilka takich momentów, w których nie da się powstrzymać śmiechu gromkiego) zestawiony z pieniaczem i grubianinem, obdarzonym podobną rodziną Netanjahu stwarza warunki do kolizji.
I tutaj pojawia się wzmiankowany wcześniej finał, o którym nic więcej nie napiszę, poza powtórzeniem z całą odpowiedzialnością, że warto było nań czekać!
Autor zachwyca poczuciem humoru, dystansem, sprawnym stylem, a znajomością charakterów, a także zdumiewającą wręcz wyobraźnią, która potrafi zawładnąć czytelnikiem, a nawet obezwładnić go swą mocą.
Mocarne poczucie humoru i umiejętność przeplatania bezczelnej wręcz buty jednego bohatera z całą siłą pokornej, acz bystrej mocy asymilacji drugiego daje niezwykłą mieszankę, której trzeba skosztować.
Niech tylko nie zwiedzie nikogo błachy, z pozoru, styl. Poza sarkastyczną wizją stosunków międzyludzkich unurzanych w stereotypach i oczekiwaniach społecznych, jest tu miejsce na traktat filozoficzny, historyczny, a także chłodne oko patrzące na politykę z dystansu, jaki daje pisarskie biurko. Znakomity efekt.
To świetna książka. Bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz