czwartek, 13 kwietnia 2023

Jaroslav Rudiš - Grank hotel [recenzja]

 

Przekład: Katarzyna Dudzic-Grabińska

Wydawnictwo Książkowe Klimaty

Wrocław 2021


Już od pierwszych zdań powieść obiecuje wiele. Zdaje się, że Autor tworzy wyjątkowy świat, jedyny i niepowtarzalny, który tylko chwilami przypomina wielkich czeskich twórców, a może to tylko moja imaginacja powodowana chęcią przyporządkowania i znalezienia punktu odniesienia dla książki Rudisa.

Grand hotel góruje nad swojskim Libercem, główny bohater, Fleischman, człowiek bez imienia, próbuje, w miarę bezboleśnie, przeżyć kolejny dzień, wiedząc, że raczej nic się nie zmieni, że niczego nie osiągnie, nie oderwie się od przeszłości, niemożności i barier piętrzących się wokół, bo wyrwa z dzieciństwa jest nie do pokonania. Poznajemy jego myśli błądzące pośród kolejnych sesji u psychiatry. Wdrażamy się w zawiłości meteorologiczne, bo tylko przewidywanie pogody wydobywa zeń normalność, otwartość i wyjątkowość, w każdej innej sytuacji ukryte za przeszłością i ograniczeniami.

Ta pogoda to przebłysk normalności, a dla czytelnika to fragment poezji w, do bólu prozaicznym życiu głównej postaci. Uważa on, że pogoda rozdaje karty na świecie, że prądy, wiatry, masy powietrza łącząc się i zderzając powodują kolejne wydarzenia, nieodwracalne, wpływające na społeczeństwa i ich kondycje. Uwieszony tej wiary z ciekawością spogląda w niebo, rozpatrując kolejne zdarzenia pogodowe. 

Pogoda nie raz napytała mu biedy. Jeszcze w dzieciństwie, gdzieś w początkach nauki szkolnej miały miejsce wypadki, które, nieszczęśliwą koincydencją zostały przez szkolne władze, wówczas zależne od komunistycznej władzy zinterpretowane jako prowokacja, co tylko podkreśla absurdalność sytuacji: małe dziecko, pogoda i intryga. Autor podkreśla tu silne zabarwienie komediowe, dowcip i swadę, której mu niewątpliwie nie brakuje, a momentami jest ich aż po literacki sufit.

O trudnej historii regionu, geopolitycznych zależnościach, samotności, smutku, życiowym pechu, niemocy, a także leczeniu (czy skutecznym?) jest ta powieść nad chmurami. Raz są one dosłowne, częściej jednak należy je traktować metaforycznie, jako ucieczkę od rzeczywistości, brutalnej i bezwzględnej, nie tylko dla wrażliwych samotników, którzy próbują znaleźć swoje miejsce w kipiącej od różnorodności współczesności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz