sobota, 13 kwietnia 2019

Sanjida Kay - Skradzione dziecko [recenzja]

Przekład: Hanna Pustuła - Lewicka
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2019

Premiera: 24.04.2019

Bycie rodzicem zmienia punkt widzenia na bardzo wiele spraw. Na literaturę także. 
Gdy rodzic czyta o porwaniu dziecka, przeżywa to zupełnie inaczej niż bezdzietny czytelnik. Wydaje mi się, że doświadcza lektury dużo silniej. 
Sandija Kay serwuje nam taką właśnie historię.
Zoe i Ollie po latach starań o dziecko zostają adopcyjnymi rodzicami Evie. Na fali szczęścia i spełnienia po jakimś czasie udaje im się doczekać kolejnego potomka, tym razem biologicznego.
Zoe realizuje się wychowując dzieci i malując obrazy. Ollie pnie się coraz wyżej po szczeblach zawodowej kariery w finansach. Patrząc z boku można mieć wrażenie, że to rodzina idealna.
Jednak sielankowy obraz zakłóca zazdrość Evie o młodszego brata, docinki, jakich jest ofiarą w szkole, ale nade wszystko tajemnicze przesyłki, jakie od pewnego czasu otrzymuje dziewczynka.
Okazuje się, że ktoś podrzuca jej listy i podarki, podpisując się jako prawdziwy, biologiczny ojciec, który ma zamiar odebrać dziewczynkę adopcyjnym rodzicom. Chce on odzyskać swoje skradzione dziecko...
Rodzice nie lekceważą sygnałów, zgłaszają sprawę na policję, jednak ten krok nie przestraszy zdesperowanego tajemniczego ojca, który nie spocznie, nim nie odzyska dziecka. 
I w takiej oto atmosferze strachu i niepewności będziemy odtąd podążać wspólnie z autorką aż do samego finału.
Po drodze poznamy motywacje, obiekcje oraz ukryte pragnienia i tajemnice głównych bohaterów oraz osób podejrzanych o udział w całej mistyfikacji dotyczącej listów i prezentów dla Evie.
Autorka pokusiła się o rozbudowanie psychologicznych profili niektórych postaci, chcąc tym samym wzbogacić fabułę, uczynić ją bardziej prawdopodobną i intrygującą.
Ten thriller porusza głównie ze względu na tematykę - sprawa w której na szali staje zdrowie i dobro dziecka zawsze poruszy wrażliwego czytelnika.
Wydaje mi się, że równie ważnym wątkiem w powieści jest ten związany z samotnością i poczuciem wyobcowania adoptowanego dziecka, które chce ukształtować własną tożsamość w oparciu o relacje z bliskimi i prawdę o swoim pochodzeniu. Trzeba jednak odpowiedzieć sobie na pytanie kto jest bliższy: matka, która urodziła, czy matka, która wychowała. Autorka pokazując relacje w adopcyjnej rodzinie daje wyraźny sygnał, że dbałość o relacje jest najważniejsza z uwagi na dobro wspólne.
Każda rysa, kryzys, brak porozumienia, może przyczynić się do rozłamu, a stąd już tylko krok do większych problemów.
O niektórych z nich traktuje "Skradzione dziecko".


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:



1 komentarz:

  1. Koniecznie muszę przeczytać, ale narobiłaś mi na lekturę ochotę.

    OdpowiedzUsuń