piątek, 26 kwietnia 2019

Kateryna Babkina - Sonia [recenzja]

Przekład: Bohdan Zadura
Wydawca: Warsztaty Kultury w Lublinie
Lublin 2018

Przede wszystkim seria. Świetnie wydana, ze znakomitym projektem okładki Eweliny Kruszewskiej.
Zupełnie inna jakość na polskim rynku - skromna, wyważona, z poszanowaniem materiałów z jakich jest stworzona książka. Wielka rzecz.
Ciekawym zabiegiem jest też sięganie po młodych twórców zza wschodniej granicy - poznanie nurtujących ich problemów, wiodących trendów w literaturze itp.
Kateryna Babkina popełniła książkę drogi, w której oniryczny duch miesza się z powątpiewaniem i kompletną swobodą.
Tytułowa bohaterka książki, Sonia dowiaduje się, że jest w ciąży. Dziewczyna czuje się samotna i opuszczona, matka opiekuje się staruszkami w Szwajcarii, ojciec najprawdopodobniej przebywa w Polsce. Dziewczyna rusza jego śladem, chcąc odnaleźć prawdę o sobie, by w przyszłości móc dobrze pokierować relacjami z własnym dzieckiem.
Podróżując przez zachodnią Ukrainę do Polski dziewczyna spotyka bardzo różne osobowości. Każda z nich, choć na chwilę zbliża się do niej, otwierając Soni kolejną szufladkę z relacjami. Niestety, spotkania te są krótkotrwałe, dziewczyna nie umie stworzyć silnej relacji, co chwilę zmienia zdanie, ucieka, jest niespokojnym duchem.
W zasadzie pomysł na książkę był dobry, portretujący kobiety, dziewczyny w oczach ich bliskich. Okazuje się, że wpływ najbliższych na osobowość jest nie do przecenienia.
I tu kończą się mocne punkty powieści. 
Dalej autorka zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością: wszystkie wkręty krakowskie traktujące o Shoah są conajmniej nie na miejscu. Wydaje się, że chcą budować silne napięcia autorka posługuje się znaczeniami i symbolami, które kompletnie nie przystają do poruszanej przez nią tematyki.
Ten zgrzyt jest na tyle duży, że zepsuł mi całościowe postrzeganie powieści.
Silenie się na wstrząsanie nie zawsze wychodzi na dobre.
Autorka mogła zostać w swoim pokręconym, osobliwym świecie, to miało wartość i było jakieś. Łączenie ciężarnej młodej Soni z gettowymi ofiarami brzmi jak kpina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz