poniedziałek, 11 grudnia 2017

Tomasz Owsiany - Pod ciemną skórą Filipin [recenzja]

Wydawnictwo MUZA
Warszawa 2017

Autor aż kipi od ciekawości świata, żądzy wiedzy, empatii dla rzeczywistości zastanej, a także elastyczności i poświęcenia, których udziałowcem jest podczas swoich wypraw.
Tomasz Owsiany wyruszył do Filipin aż na osiem miesięcy. Chciał poznać kraj od środka. Nie jak europejski turysta - z okien ekskluzywnego hotelu, tylko z pozycji chaty, pola i całej pozareklamowej, nieeksportowej wersji Filipin. W sumie jako Joe (dość pogardliwa wersja białego człowieka), dodatkowo z Polski (Polska, Europa - czy to w Ameryce? Tam przez pół roku nie ma słońca? - tak widzą nasze strony autochtoni), był niezwykłym gościem, jednak dzięki gościnności i serdeczności miejscowych, szybko stał się swego rodzaju swojakiem.
Nie dość, że pracował z nimi, żył, jadł kurze kupry, orał pola, wyrabiał węgiel drzewny, to także dopuszczany był do popularnych na Filipinach ceremoniach, które w naszej szerokości geograficznej mogłyby ujść na dość ekscentryczne...
Owsiany rozmawiał z filipińskimi biczownikami, Chrystusem, który każdego roku daje się przybić do krzyża. Autor dotknął czarnej magii, wielkiego bogactwa, obserwował kogucie walki, codzienne zmagania się z biedą.
Zobaczył i doświadczył bardzo wielu zaskakujących i trudnych sytuacji, emocji.
Jednak Owsiany jest podróżnikiem entuzjastą, który ciekawością świata i oddaniem przygodzie wyrównuje wszystkie ewentualne braki i niedogodności.
To niemal namacalna radość z podróżowania i doświadczania kultur aż zaraża. Jego język, opisy, opowieści są pełne anegdot, humoru, empatii i zrozumienia.
Gdy autor dotyka jakiegoś tematu oddaje mu się bez miar. Sprawdza, szuka, doświadcza wszystkiego co tylko wiąże się z opisywaną sytuacją. chce być fair, chce być prawdziwy, rzetelny, opowiedzieć na tyle dużo, by nie było wątpliwości, że zrobił co mógł, by czytelnik wiedział jak najwięcej i najprawdziwiej. Bo warto też dodać, że nie stawia on ocen, nie próbuje przyporządkować danej historii do konkretnych emocji. Daje czytelnikowi swobodę opinii.
Pokazuje świat jak go czuje, jak go doświadcza. 
A jest to przeżywaniem całym sobą, z pełną świadomością, radością życia i próbą odpowiedzenia na pytanie: na ile rdzenne Filipiny ulegają globalizacji, nowoczesności, na ile bronią się przed współczesnymi trendami.
Odpowiedź w tej niezwyklej rześkiej, serdecznej, kipiącej od ciekawości świata książce.



Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz