niedziela, 6 listopada 2016

Szczepan Twardoch - Drach [recenzja]

Wydawnictwo Literackie
Kraków 2014

Rozdwojenie zaczyna się już na okładce, a później trwa przez całą książkę, aż po ostatnią jej stronę. Mnogość narracji, mieszanie czasów, losów, wątków. Ten pomysł na fabułę może przeszkadzać, przygniatać, może nawet zniechęcać, ale tylko w skrajnych przypadkach, w większości wciąga i hipnotyzuje.
Śląsk. Jego gwara, skomplikowana historia, charakterne (bądź całkiem niemrawe) postaci, a wszystko to zlepione soczystym, czasem profetycznym, czasem melancholijnym językiem Twardocha.
Ilość skojarzeń, myśli, momentów, które autor chciałby umieścić na jednej stronie swojej powieści przyprawia o zawrót głowy. Intensywność tej powieści dużo kosztuje czytelnika, wymaga  skupienia (skoki narracji, partie gwary śląskiej, ale też częste fragmenty po niemiecku), uwagi i refleksji. 
Co chwilę następuje przeskok między współczesnym Śląskiem a tym z początku XX wieku. Wojny, powstania śląskie, czasy małej stabilizacji, czy teraźniejsza gonitwa, bardzo płynnie przechodzą jedna w drugą, pokazując, że to, co miało miejsce dawno temu, łatwo odrodzi się tu i teraz.
Grzech popełniony przez Josefa Mangora ponad 100 lat temu ma swoje następstwa u jego prawnuka, Nikodema Gemandera. Zmienił się ustrój, granice, język, mowa, obyczaje, jednak rodzinny defekt odradza się w co którymś pokoleniu, i nie ma znaczenie wykształcenie, wiedza, prestiż i możliwości, jakimi mogą kierować się kolejni potomni. Dziedzictwo ułomności i mroczności wciąż jest przekazywane.
Tytułowy Drach, wieczny obserwator i komentator historii, aktualnej rzeczywistości, ale też przyszłości jest z czytelnikiem w każdej chwili. Przypomina, że nasze życie jest krótkie, ulotne i wcale nie wyjątkowe. Te same dylematy przeżywali już ludzie przed wiekami, tylko dekoracje były wtedy inne.
Po nas również pozostanie tylko garść prochów, po nas również za jakiś czas będą stąpać kolejne, niby udoskonalone, ale jednak takie same pokolenia, które nie będą umiały poradzić sobie z własnymi żądzami, kompleksami, ułomnościami. Będą się ranić, zostawiać, cierpieć. Nic się nie zmieni. 
Śmierć jest wieczna, jest bodaj jedyną pewną sprawą/chwilą/momentem w naszym życiu, bez względu na okoliczności historii, status materialny. 
Gorzkie podsumowanie, tak samo gorzkie jak cały ponury, trochę straszny Drach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz