poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Michał Olszewski - Najlepsze buty na świecie [recenzja]

Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2014

Zbiór reportaży z Polski, podzielonych ze względu na podjętą tematykę. Wyodrębniono pięć działów, które jednoznacznie obnażają polskie troski, zgryzoty i blamaże.
Zaczyna się od parafialnych skandali, skrzętnie ukrywanych przez władze kościelne, ale też ignorowanych przez wiernych. Nie ma znaczenia, czy sprawy dotyczą pedofilii, czy odważnych i  buńczucznych księży, usiłujących odsłonić zakłamanie i obłudę środowiska.
Jest kilka reportaży o biednej, zapomnianej Polsce B, gdzie w więzieniach osadzone zajmują się chorymi, porzuconymi dziećmi, a mężczyźni resocjalizują się poprzez opiekę nad... owcami.
Z kolei tytułowy reportaż: Najlepsze buty na świecie,  koncentruje się na temacie grup rekonstrukcyjnych, głównie nazistowskich oddziałów z czasów II wojny światowej. Ich członkowie z wielką pieczołowitością wyszukują przedmioty z epoki, fragmenty umundurowania i ekwipunku, po to, by ich hobby było bardziej wiarygodne. Autor w swym materiale dotyka wielu drażliwych kwestii: prawdy historycznej w rekonstrukcjach (chodzi też o gwałty i mordy na ludności cywilnej), czy też zamiłowania do nazistowskich mundurów (czy tylko mundurów, czy może całej ideologii?).
Dużo miejsca Olszewski poświęca tematyce Auschwitz i Brzezinki. W różnych kontekstach, z różnych perspektyw, pokazuje mniej znane, bądź zupełnie pomijane aspekty zbrodni, czy też jej scenerii. Nie chodzi tu tylko więźniów (grecka Żydówka ponad sześćdziesiąt lat poszukująca zaginionego brata), ale też pracowników laboratorium, którzy konserwują tysiące dziecięcych butów, czy wojennych polskich współpracowników hitlerowskich morderców.
Polska widziana oczami Olszewskiego ma w sobie wiele pytań, które pozostają bez odpowiedzi (czasem z wygody, czasem ze wstydu). Autor pokazuje, jak wiele jeszcze czasu musi upłynąć, jak wiele pokoleń musi po sobie nastąpić, byśmy pozbyli się narodowych ułomności. Biedna ta Polska, smutna, często głupia, taka brzydka siostra z kapiącym nosem, za to bez chustki. Wstyd się z nią pokazywać, nie sposób się jej wyprzeć.
Przenikliwość i prostolinijność autora tylko podkreślają dramatyczność poruszanych problemów. Bez zadęcia i pyszałkowatości, bez stawiania się w sytuacji lepszego i mądrzejszego, autor raz po raz odsłania przed czytelnikiem krajobraz kolejnych miast, miasteczek i wsi, gdzie toczy się prawdziwe życie, nie czarne i białe, ale zupełnie szare, ze wszelkimi odcieniami i posępnością tego koloru.

1 komentarz: