niedziela, 9 lutego 2014

Grażyna Jagielska - Miłość z kamienia [recenzja]

Nie wiem jak się zabrać za pisanie o tej książce. Mam w sobie tyle sprzecznych uczuć, że aż ciężko je usystematyzować i wybrać te wiodące.
Czuję współczucie do kobiety, umierającej ze strachu o męża, który relacjonuje konflikty zbrojne na całym świecie. Czuję złość, ponieważ potrafi ona istnieć myśląc tylko o nim, drżąc o niego, zapominając o sobie i swoich potrzebach. Czuję też konsternację, ponieważ czytam o autentycznych wydarzeniach i przemyśleniach, które są tak intymne, że aż mam wrażenie jakbym podsłuchiwała pod drzwiami. 
Jednocześnie ta książka jest naprawdę dobrze napisana, porusza też ważne problemy, pokazuje niecodzienny punkt widzenia na związek, zwraca uwagę na trudny los kobiety trwającej w cieniu męża, oddającemu się uzależniającej i śmiertelnie niebezpiecznej pracy.
Grażyna Jagielska bez szczególnych ogródek opisuje swoje życie obok Wojciecha Jagielskiego, który w trakcie ich małżeństwa był na 53 wojnach na całym świecie. Za każdym razem gdy wyruszał do Gruzji, Afganistanu czy Osetii, ona drżała przy telefonie, oczekując wiadomości o śmierci męża. Wojtek mnie oddawał brudy, jakich nałapał w świecie. Sam radził sobie z wojennymi obrazami, nie wypaczyły mu psychiki wspomnienia mordowanych i rannych. Wszystkie te koszmary spłynęły na żonę. Nabawiła się stresu bojowego, trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdzie jeszcze w 2013 roku leczyła swoją chorobę.
Fizycznie uczestniczyła tylko w trzech wyprawach męża. Pozostałe zna z opowieści, które pozostały w jej wyobraźni, stąd wciąż powracające obrazy ostrzeliwania konwojów, gwałtów, ukrywania się reporterów przed oprawcami, a także twarzy pomordowanych. Przeklęta empatia spowodowała, że Jagielska nie była w stanie normalnie funkcjonować, z trudem dbała o dom, pracowała, zajmowała się synami.
Szarpanina, walka i strach doprowadziły ją wreszcie do terapii, zaś Wojciecha Jagielskiego do rezygnacji z wypraw. Mam nadzieję, że uda im się odbudować relację, a jeszcze bardziej pragnę, by autorka odzyskała równowagę psychiczną.
Mocna książka, dla mnie czasem za bardzo intymna, brutalnie odzierająca z prywatności, nie zostawiająca miejsca na domysły i niedopowiedzenia. Bez tego nie byłaby jednak tak przenikliwa. 

3 komentarze:

  1. Dla niektórych z pewnością taka intymność będzie mocnym plusem książki. Dla mnie niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy umiałabym przeczytać takie intymne myśli, obnażenie duszy, utratę równowagi psychicznej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam mocne książki, chociaż jestem po nich często rozdarta, nieswoja, smutna... Muszę przeczytać tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń