środa, 11 grudnia 2013

Remgiusz Mróz - Parabellum. Prędkość ucieczki [recenzja]

Ta książka to bomba. Na każdej kolejnej stronie wybucha nowym zaskoczeniem, uzbrojonym dodatkowo w zawrotne tempo. Pozostając przy militarnej terminologii, posłużę się jeszcze pojęciem frontu walki, którym w powieści jest rok 1939.
Na wojenny wrzesień patrzymy z perspektywy różnych bohaterów. Jest sierżant Bronisław Zaniewski, którego początek wojny zastaje na pograniczu polsko - słowackim. Wybuchowy (znów te wojskowe terminy!), impulsywny żołnierz, łatwo popada w konflikty, również z przełożonymi, jednak wszelkie personalne starcia tracą na ważności, gdy do granic puka wróg. Wciąż nabierające pędu perypetie sierżanta oraz garstki jego kompanów, będą trzymały w napięciu do końca tomu.
Opresje w jakie co i rusz popada czupurny Bronek urywają się zawsze w kluczowym i newralgicznym momencie, po to, by przepleść się z wojennymi perypetiami jego brata, Stanisława. Świeżo upieczony lekarz prosi o rękę piękną Marię, która poza głową na karku ma też niewyparzony język. Pochodzenie narzeczonej powoduje, że para postanawia uciec z ogarniętej hitlerowskimi nalotami stolicy i przedostać się do sojuszników. Ileż zachodu, swoistej partyzantki oraz mocnych nerwów i pomysłowości  będzie ich kosztować ta misja! I w tym przypadku każdy punkt kulminacyjny przygód dzielnych narzeczonych hamowany jest przez opowieść kolejnego bohatera, tym razem zza linii wroga. Hauptmann Christian Leitner, to oficer Wehrmachtu, który zdobył Rawicz. Punkt widzenia okupanta staje się równie interesujący co potyczki braci Zaniewskich.
Duże tempo książki mocno urozmaicają zmiany w narracji: wątek urywany w kulminacyjnym momencie długo jeszcze trzyma w napięciu, choć my czytamy już przygody kolejnych bohaterów, równie emocjonujące. Udał się autorowi ten zabieg, urozmaicił fabułę, nie dając czytelnikowi ani na chwilę odpocząć i złapać tchu. 
Sprawna historia, dopieszczona detalami z czasów II wojny (ujmujące się szczegóły, takie jak marki ówczesnych papierosów czy ogłoszenia z wrześniowej prasy warszawskiej) oraz lekki, obrazowy język autora, zapewnią emocje. Wiem co mówię, niełatwo ulegam ekscytacjom podczas lektury, jednak zabiegi formalne a przede wszystkim pomysły fabularne, sprawiają, że nie sposób czytać Parabellum bez poruszenia.



Za egzemplarz książki dziękuję Autorowi.



3 komentarze:

  1. Wiedziałam wiedziałam, że Ci się spodoba :) Czekamy teraz na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię czytać powieści oscylujących wokół wojennej i około-wojennej tematyki, dlatego mimo wszystko podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię wojenną tematykę i lubię, gdy piszą o niej nasi rodzimy autorzy. Poza tym okładka jest bardzo gustowna :)
    Przeczytam, jeśli będę miała taką okazję :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń