wtorek, 2 lipca 2013

Camilla Läckberg - Syrenka [recenzja]

Kolejna odsłona kryminalnej strony szwedzkiego miasta  Fjällbacka. Starzy znajomi wiernych czytelników serii: Erika, Patrik, Annika, Martin i inni, zajmują się sprawą tajemniczych anonimów, jakie otrzymuje będący na fali popularności pisarz, Christian. Pełne zawoalowanych gróźb epistoły zmieniają go w strzępek nerwów, jednak nie chce on pomocy policji. W tym samym czasie, w jeziorze, przypadkowy spacerowicz odkrywa zwłoki poszukiwanego od miesięcy Magnusa. Jakie znaczenie ma fakt, że denat pozostawał w przyjaźni z zaszczutym pisarzem? Sprawy nabierają rozpędu, gdy życie traci kolejna osoba. Jakie tajemnice skrywa Christian? Czy przeszłość próbuje wziąć na nim odwet? Pasjonująca rozgrywka!
Tyle w wiodącym wątku kryminalnym. Dalej jest równie interesująco, tyle że w warstwie obyczajowej. Znów śledzimy codzienność poszczególnych bohatarów, na niekórych patrząc z rosnącym zdumieniem (np. Mellberg), innym dopingujemy (Anna), jeszcze inni wzbudzają w czytelniku żywą i nieustającą sympatię (Patrik).
Jak zwykle dobra książka. Każdy tom traktujący o   Fjällbace ma solidną i wciągającą konstrukcję. Widać gołym okiem, że autorka zna się na swoim rzemiośle. Mnie najbardziej przypadł do gustu poprzednik "Syrenki", czyli "Niemiecki bękart", jednak i ta część wciągnęła mnie w skomplikowaną sieć zależności i intryg różnej maści. Seria wprost stworzona na wakacyjne czytanie, choć "Syrenka" dzieje się mroźną zimą.

3 komentarze:

  1. Ciekawią mnie te intrygi, o których piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak na Mellberga patrzy się ze zdumieniem, ale są tacy ludzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach dzieła tej autorki i zamierzam w najbliższym czasie zacząć je czytać.

    OdpowiedzUsuń