Klasyka
kryminału. Tradycyjny, przedwojenny materiał. Czyta się niemal z
rozrzewnieniem i naprawdę dużą przyjemnością.
Inspektor
Duff ze Scotland Yardu prowadzi śledztwo w sprawie śmierci
Amerykanina z Detroit. Ofiara to Hugh Morris Drake. Głuchy,
dobrotliwy starzec, znany filantrop, odbywa dla przyjemności podróż
dookoła świata w towarzystwie córki i wnuczki. Zostaje uduszony w
londyński hotelu. Wycieczka ta zorganizowana przez zaprawionego
w wojażach dra Loftona ma też czternastu innych uczestników. Każdy
z nich staje się potencjalnym podejrzanym. Niestety, inspektor nie
ma dowodów obciążających kogokolwiek z partycypantów ekspedycji,
dlatego po kilku dniach okołoziemska wyprawa rusza dalej.
Dowód
znaleziony w dłoni denata wskazuje na związki mordercy z USA. Tam
właśnie rusza dzielny Duff, by na amerykańskiej ziemi pojmać
wracającego z wycieczki mordercę. W zadaniu tym pomaga mu dawny
znajomy Charlie Chan, chiński policjant z Honolulu. Jest to bardzo
barwna postać, chwaląca się wschodnim azjatyckim instynktem,
szóstym zmysłem. Co chwilę wygłasza on niepochlebne opinie o
sobie, swojej gościnności, rodzinie – ot, chińska maniera, jak
określa ją sam autor. Błyskotliwy, skromny, zaradny, dowcipny i
ujmujący Chan zrobi wszystko by dopomóc londyńskiemu przyjacielowi
w schwytaniu groźnego mordercy, który nie cofnie się przed kolejną
zbrodnią, byleby tylko zachować w tajemnicy swoją tożsamość.
Kryminał z klasą, z tradycją, bez oburzających i mocnych akcentów. Biggers największą popularność zawdzięcza Chanowi. Słusznie, bo to postać zapadająca w pamięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz