niedziela, 28 października 2018

Luca D'Andrea "Lissy" [recenzja]

Przekład: Andrzej Szewczyk
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2018

Marlene nie ma łatwego życia. Od dzieciństwa skazana  na poczucie winy i lęk. Uciekając od demonów przeszłości wyszła za kryminalistę, w środowisku zwanego jako Herr Wegener. 
Splot okoliczności powoduje, że kobieta postanawia wymknąć się ze złotej klatki, uciec od męża. Zabiera ze sobą coś, co ma dla Wegenera ogromną wartość.
Uciekająca przez zimowe, oblodzone włoskie góry, Marlene ma wypadek, z którego ratuje ją tajemniczy i niepokojący Simon Keller.
I tu zaczynają się banialuki. Piętrowe.
Keller to pustelnik, zdziwaczały i niebezpieczny. Pochodzi on z rodziny powiedzmy, skrybów, którzy przepisują Pismo Święte. Simon kontynuuje tradycję, broni swej prywatności, hoduje świnie, z których każda ma imię... Jedno z nich ma szczególne znaczenie, o czym Marlene będzie musiała przekonać się na własnej skórze.
Cała ta opowieść o świńskim królu, który ma w głowie cały potężny mętlik i obłęd wylewa się na czytelnika powoli, acz systematycznie. Im dalej w las, tym trudniej było mi znosić logikę tłumaczeń i wyjaśnień narratora, wszystko co działo się w wątku Kellera przestawało mieć sens, zaczynało ocierać się o absurd.
Kolejny wątek jest łatwiej strawny i bardziej prawdopodobny. Chodzi o pościg, jaki za Marlene wysłał jej mąż. I nie chodzi tu tylko o chęć ukarania żony, okazuje się, że zniknięciem zaczęło interesować się Konsorcjum, silna i rozległa grupa przestępcza, której nikt i nic nie jest w sanie zatrzymać.
Zdradzony, porzucony mąż, który nie chce i nie potrafi dusić w sobie wściekłości i chęci zemsty, a do tego Zaufany Człowiek, zatrudniony przez mafię, który również szuka Marlene. Tak, ten wątek zdecydowanie ratuje sytuację.
Z jednej strony góry, tajemnica, nieznani sobie ludzie, którzy stopniowo wyjawiają tajemnice, a także pościg i planowe i zorganizowane poszukiwania uciekinierki z drugiej strony mogą stanowić silny bodziec dla miłośników wartkiej akcji i wielu niewiadomych, sekretów, które stopniowo zmieniają swój poznawczy status.


Za egzemplarz książki dziękuję:



2 komentarze:

  1. No to sobie już wyobrażam, że jest to powieść podobna do 'Bezcennego' Miłoszewskiego. Ja to nazywam książkami bondowskimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry scenariusz na film, tak myślę.

    OdpowiedzUsuń