Długo oszczędzałam Fabrykantkę aniołków. To ostatnia książka Läckberg na mojej półce. Odwlekałam przyjemność czytania jak długo się dało. Ciekawość zwyciężyła, przeczytałam.
I nadeszło rozczarowanie. Wiele osób polecało mi tę książkę jako najlepszą z serii. Być może to sprawa wielkich oczekiwań, być może tego, że wyjątkowo szybko udało mi się rozwikłać zagadkę, a może moje prywatne zblazowanie spowodowały zawód...
Wszelkie cechy pisarstwa Läckberg, o których wielokrotnie pisałam we wcześniejszych recenzjach, zostały tu utrzymane, wciąż na świetnym poziomie. Mnie zawiódł wątek kryminalny. Nadal pozostaję oddaną czytelniczką autorki, aczkolwiek teraz wystrzegać się będę pewnych nastawień.
Intryga mnie nie przekonała, ale wątek obyczajowy jak zwykle frapował i dawał przyjemność. Wciąż mam ochotę śledzić perypetie Eriki, Patrika, Anny, Mellberga, którego zaczynam lubić (sic!), wciąż mi mało ich życia prywatnego. Tutaj dostałam solidną dawkę ich codziennego życia. Tylko ten wątek kryminalny... Tym razem nie można mieć wszystkiego, a szkoda.
Rzecz dotyczy historii z lat siedemdziesiątych. Z małej wyspy w okolicy Fjällbacki znika rodzina. Policja odnajduje jedynie roczną dziewczynkę, Ebbę. Gdzie podziali się jej rodzice i rodzeństwo, skoro stół wciąż zastawiony był wielkanocnymi potrawami, a łódka zacumowana u brzegu? Funkcjonariuszom nie udało się odnaleźć prawdy, ani rodziny, ni żywej, ni martwej. Po latach na wyspę wraca dorosła już Ebba, która postanawia rozpocząć tutaj nowe życie. Jednak pewne wypadki powodują, że policja na nowo zaczyna interesować się zaginięciem sprzed lat. Sama Ebba będzie zaś musiała zmierzyć się z przeszłością, a także poradzić z teraźniejszymi zmorami.
I nadeszło rozczarowanie. Wiele osób polecało mi tę książkę jako najlepszą z serii. Być może to sprawa wielkich oczekiwań, być może tego, że wyjątkowo szybko udało mi się rozwikłać zagadkę, a może moje prywatne zblazowanie spowodowały zawód...
Wszelkie cechy pisarstwa Läckberg, o których wielokrotnie pisałam we wcześniejszych recenzjach, zostały tu utrzymane, wciąż na świetnym poziomie. Mnie zawiódł wątek kryminalny. Nadal pozostaję oddaną czytelniczką autorki, aczkolwiek teraz wystrzegać się będę pewnych nastawień.
Intryga mnie nie przekonała, ale wątek obyczajowy jak zwykle frapował i dawał przyjemność. Wciąż mam ochotę śledzić perypetie Eriki, Patrika, Anny, Mellberga, którego zaczynam lubić (sic!), wciąż mi mało ich życia prywatnego. Tutaj dostałam solidną dawkę ich codziennego życia. Tylko ten wątek kryminalny... Tym razem nie można mieć wszystkiego, a szkoda.
Rzecz dotyczy historii z lat siedemdziesiątych. Z małej wyspy w okolicy Fjällbacki znika rodzina. Policja odnajduje jedynie roczną dziewczynkę, Ebbę. Gdzie podziali się jej rodzice i rodzeństwo, skoro stół wciąż zastawiony był wielkanocnymi potrawami, a łódka zacumowana u brzegu? Funkcjonariuszom nie udało się odnaleźć prawdy, ani rodziny, ni żywej, ni martwej. Po latach na wyspę wraca dorosła już Ebba, która postanawia rozpocząć tutaj nowe życie. Jednak pewne wypadki powodują, że policja na nowo zaczyna interesować się zaginięciem sprzed lat. Sama Ebba będzie zaś musiała zmierzyć się z przeszłością, a także poradzić z teraźniejszymi zmorami.