Wydawnictwo: Cyranka
Warszawa 2021
Ach ta "Cyranka"! Zachwyca za każdym razem! Serce rośnie!
Do rzeczy.
Przede wszystkim Pabianice nie będą zadowolone ze swojej obecności w tej książce: bieda, ciepła buła z budki podawana przez rękę o paznokciach upstrzonych resztkami lakieru, architektoniczne piekło szyldów, doklejanych bud i historia miejska ukrywana pod pastelowymi kolorami współczesności paskudniejszej niż określające ją pastele. Gdzieś w cmentarnych odmętach czają się duchy dawnej (w sensie przedwojennej) elity, fabrykantów (w sensie Niemców) z gestem i umiłowaniem zasad, gdzieś majaczy wspomnienie wielkości miasta (w sensie sensu, którego dziś kompletnie brak). Bowiem Pabianice czasów "Kości" to marazm, bieda, samotność i brak przyszłości. No, chyba, że kariera w Biedronce.
Wie o tym nastoletnia bohaterka, obarczona pogubioną matką, dwójką małego rodzeństwa i umierającą babką, chłonie ona świat żałując, że nie może sobie na niego pozwolić. Biedronkowa pensja matki, jej zapalczywe i beznadziejne poszukiwanie miłości, a przez to brak miejsca na uczucia dla dzieci naznaczają naszą bohaterkę mocno i dosadnie. Mogąca pozwolić sobie jedynie na fotel, co tam fotel, zydelek raczej!, obserwatorki świata lokalnego żyje wyobrażeniami i marzeniami. Przyjaźni się więc ze zmarłymi fabrykanckimi córkami, całuje zimne pomniki w dawnej części cmentarza, a także zakochuje się we wspomnieniu nastoletniego samobójcy. Jakże dla niej niezrozumiałego w tragicznym geście (onegdaj zapowiadający się znakomicie syn lokalnego chirurga). Tak marni (w porównaniu z powyższymi ideałami) wydają się jej kolejni zastępczy ojcowie, jakich pracowicie wynajduje samotna i zdesperowana matka: gnuśni, niepracujacy, pijący, stają się chwilowym elementem pabianickiego, domowego miru. Zawsze do czasu.
Autor bawiąc się językiem, znaczeniami, historią tworzy opowieść na poły baśniową, a nawet czasem też kanonicznie bajkową (dzięki obecności psa Filipa), zawsze zaś będącą na granicy twardej realności i soft niedopowiedzeń, niedoróbek. Niedoróbkowa jest rodzinna nagrobna płyta z plastikowej dziecinnej waniecki, niedoróbkowa jest cała osamotniona, biedna rodzina, wreszcie cmentarzysko kości, które dzieje się na podwórku.
Magia brudnej, biednej codzienności, ukryta za pabianicką tablicą kierunkową.
Chyba sie skuszę na ten tytuł.
OdpowiedzUsuń