Warszawa 1975
Latem lubię wracać do Iwaszkiewicza, do jego utworów dziejących się w tej właśnie porze roku. "Księżyc wschodzi" idealnie wpasowuje się w moje wakacyjne wymagania.
Urzeka mnie tam klimat kresów, ich codzienność, powieściowe zależności między bohaterami, upał letnich wieczorów, odczuwalny niemal w sposób rzeczywisty.
Urzeka nihilizm z początków XX wieku, związany nieodłącznie z hedonizmem, stwarzając aurę tajemnicy i fascynacji.
Otrzymujemy oto świat gdzie podróżuje się wolantami zaprzężonymi w irchowe kucyki, gdzie damy wdziewają obszerne pudermantle i zielonoliliowe woalki, gdzie pachnie step, gdzie w sieni wieszaki zapełnione były burnusami, bałachonami, sławuckimi burkami i serdakami.
Fabuła książki przedziera się do czytelnika jak zza mgły. Dobrym porównaniem będzie odniesienie się do filmu Konwickiego "Dolina Issy", tam również świat przedstawiony widziany jest przez filtr o mglistej, mlecznej, onirycznej strukturze. Tak samo jest tutaj.
Oczami głównego bohatera powieści, dworskiego nauczyciela, Antoniego, obserwujemy powolny upadek i biednienie szlachty kresowej. Dawne ślady bogactw i świetności widoczne są w pojedynczych egzemplarzach mebli, złoconych tacach czy niemodnych strojach ze szlachetnych materii, a także w bibliotekach pełnych nierozciętych jeszcze starych ksiąg.
Bohater, który nie jest już dzieckiem, ale daleko mu do dorosłego próbuje odnaleźć się w tej sytuacji pomiędzy. Uczy się emocji i uczuć, poznaje je, próbuje sobie z nimi radzić: "Przejmowało go od niedawna przerażenie i lęk człowieka samotnego wśród przyrody, samotnego wśród ludzi, teraz jeszcze bardziej przejmował go lęk pustki, jaką odczuwał stanąwszy sam na sam z sobą".
Do tego barwne postaci dekadenckich, znudzonych kresowych wielmożów dopełniają całości.
Iwaszkiewicz po latach sam się sobie dziwił, że napisał w młodości powieść bardziej instynktowną i improwizowaną niż przemyślaną i staranną. A to właśnie młodzieńcza naiwność jest siłą książki i czyni ją ważną dla autora, przez co nawet po latach, czuje się on do niej mocno przywiązany.
Iwaszkiewicz realizuje w powieści najważniejsze credo pisarskie: poznać, zrozumieć, wyrazić. I właśnie te określenia wybrzmiewają w powieści najmocniej. Potraktował je autor z całą powagą i jka najbardziej serio.
Iwaszkiewiczowski styl w pełnej krasie. Uczta.
Urzeka nihilizm z początków XX wieku, związany nieodłącznie z hedonizmem, stwarzając aurę tajemnicy i fascynacji.
Otrzymujemy oto świat gdzie podróżuje się wolantami zaprzężonymi w irchowe kucyki, gdzie damy wdziewają obszerne pudermantle i zielonoliliowe woalki, gdzie pachnie step, gdzie w sieni wieszaki zapełnione były burnusami, bałachonami, sławuckimi burkami i serdakami.
Fabuła książki przedziera się do czytelnika jak zza mgły. Dobrym porównaniem będzie odniesienie się do filmu Konwickiego "Dolina Issy", tam również świat przedstawiony widziany jest przez filtr o mglistej, mlecznej, onirycznej strukturze. Tak samo jest tutaj.
Oczami głównego bohatera powieści, dworskiego nauczyciela, Antoniego, obserwujemy powolny upadek i biednienie szlachty kresowej. Dawne ślady bogactw i świetności widoczne są w pojedynczych egzemplarzach mebli, złoconych tacach czy niemodnych strojach ze szlachetnych materii, a także w bibliotekach pełnych nierozciętych jeszcze starych ksiąg.
Bohater, który nie jest już dzieckiem, ale daleko mu do dorosłego próbuje odnaleźć się w tej sytuacji pomiędzy. Uczy się emocji i uczuć, poznaje je, próbuje sobie z nimi radzić: "Przejmowało go od niedawna przerażenie i lęk człowieka samotnego wśród przyrody, samotnego wśród ludzi, teraz jeszcze bardziej przejmował go lęk pustki, jaką odczuwał stanąwszy sam na sam z sobą".
Do tego barwne postaci dekadenckich, znudzonych kresowych wielmożów dopełniają całości.
Iwaszkiewicz po latach sam się sobie dziwił, że napisał w młodości powieść bardziej instynktowną i improwizowaną niż przemyślaną i staranną. A to właśnie młodzieńcza naiwność jest siłą książki i czyni ją ważną dla autora, przez co nawet po latach, czuje się on do niej mocno przywiązany.
Iwaszkiewicz realizuje w powieści najważniejsze credo pisarskie: poznać, zrozumieć, wyrazić. I właśnie te określenia wybrzmiewają w powieści najmocniej. Potraktował je autor z całą powagą i jka najbardziej serio.
Iwaszkiewiczowski styl w pełnej krasie. Uczta.
Nie miałam okazji czytać tego tytułu.
OdpowiedzUsuń