Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2017
Przewertowałam archiwum mojego Bucha w poszukiwaniu Lemowskich recenzji i ze wstydem odkryłam, że mam tylko jedną jego książkę ("Katar"). Trochę się boję pisać o Lemie, za mała jestem, by komentować jego wielkie, wieloznaczne, wspaniałe utwory. Pewnie dlatego 6 (sic!) lat temu zdecydowałam się na komentarz w sprawie lemowskiego kryminału. Przeczytałam ów komentarz - jest ostrożny, skupiony na treści. Zachowawczy. Bezpieczny.
Ostatnio z wielkim apetytem sięgnęłam po biografię Lema wydaną przez Czarne. Jestem przywiązana do tej serii, cenię ją, uważam za udaną.
I tu przyszedł czas na rozczarowanie.
Po pierwsze, autor fabularyzuje swoją opowieść, tworzy sekwencje prawdopodobnych zdarzeń, opisuje całe sceny, które mogły się wydarzyć. Trochę upaja się własnymi wyobrażeniami na temat uwielbianego pisarza. Bo swoich uczuć, zachwytów i przywiązania do Lema wcale nie ukrywa, wręcz je podkreśla.
To akurat mały grzech biografa, ale jednak grzech.
Ponadto bardzo wiele jest tutaj odautorskich sugestii dotyczących autobiograficznych wątków, jakie autor przypisuje poszczególnych postaciom i wydarzeniom z lemowskich powieści. Czytelnik może oczywiście zaufać intuicji biografa, jednak to tylko przypuszczenia. Dużo tu (szczególnie na początku) spekulacji, rozważań, analiz, które nie przynoszą jednak pewności co do prawdopodobieństwa rozpatrywanych sytuacji. Takie balansowanie na krawędzi wierzytelności jest zupełnie niepotrzebne. Dodatkowo obciąża książkę dodatkowymi stronami, tworzy iluzoryczny, odautorski świat Lema, co nijak się ma do istoty biografii.
Za mało Lema w tej biografii. Został przysłonięty nadmiarem uczuć i namiętności Wojciecha Orlińskiego.
Tyle moich jęków.
Jeśli chodzi o pozostałe aspekty książki - wiele tu odniesień do wcześniejszych biograficznych książek o autorze "Solaris", przedruki listów, wspomnienia Szczepańskiego. Książka jest w dużej mierze oparta na tamtych właśnie pracach, poza autobiograficznym "Wysokim zamkiem" częste są odniesienia do wywiadów rzek Beresia i Fiałkowskiego.
Sam życiorys Lema to materiał na jedną książkę: od wojennego dzieciństwa we Lwowie, po krakowskie perypetie pisarskie, znakomite znajomości (jak Szymborska, Włodek, Turowicz, Szczepański), a także codzienne trudy i znoje związane z pisaniem i utrzymaniem rodziny.
O Lemie pisał wspaniale prof. Jerzy Jarzębski. Do pism Lema pod jego redakcją warto sięgnąć.
Za mało Lema w tej biografii. Został przysłonięty nadmiarem uczuć i namiętności Wojciecha Orlińskiego.
Tyle moich jęków.
Jeśli chodzi o pozostałe aspekty książki - wiele tu odniesień do wcześniejszych biograficznych książek o autorze "Solaris", przedruki listów, wspomnienia Szczepańskiego. Książka jest w dużej mierze oparta na tamtych właśnie pracach, poza autobiograficznym "Wysokim zamkiem" częste są odniesienia do wywiadów rzek Beresia i Fiałkowskiego.
Sam życiorys Lema to materiał na jedną książkę: od wojennego dzieciństwa we Lwowie, po krakowskie perypetie pisarskie, znakomite znajomości (jak Szymborska, Włodek, Turowicz, Szczepański), a także codzienne trudy i znoje związane z pisaniem i utrzymaniem rodziny.
O Lemie pisał wspaniale prof. Jerzy Jarzębski. Do pism Lema pod jego redakcją warto sięgnąć.