Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2012
Jak to jest urodzić się i wychować w miejscu, gdzie wszyscy są równi, o losach jednostki decyduje ogół, nie ma pieniędzy, a dzieci w szkole nie mają tradycyjnych przedmiotów, za to uczą się na przykładach poszczególnych zagadnień (jak zaćmienie słońca czy jidyszowa poezja Kadii Mołodowskiej)?
Swoje doświadczenia i spostrzeżenia opisuje Jael Neeman, która urodziła się w 1960 roku w galilejskim kibucu Jechiam.
Dzieci powite w mniej więcej tym samym czasie trafiły do kibucowego żłobka, gdzie tworzyły grupę " Narcyz". Swoich biologicznych rodziców widywali 1,5 godziny dziennie, resztę dnia spędzając z wykwalifikowanymi opiekunami, którzy uczyli ich świata przez działania empiryczne oraz szeroko rozumianą socjalizację.
Z perspektywy dziecka wychowanego przez jedną parę rodziców widzę, jak trudne do zaakceptowania dla mnie jest właśnie to oderwanie od rodziny. Kibucowe dzieci tak naprawdę nie znały, niewiele wiedziały, w końcu, nie zawsze dobrze się czuły z biologiczną matką i ojcem. Przez sposób wychowania, oderwanie, znikomą ilość czasu spędzaną razem, są oni sobie praktycznie obcy.
Rodzice, pełni poholocaustowej traumy, z zapałem oddają się syjonistycznym mrzonkom o społeczeństwie idealnym.
Dzieci, które razem się chowają, uczą, wędrują, doświadczają pierwszych miłości i trudów życia, są jednym z elementów, które mają służyć wspólnocie, dobru ogółu.
To poczucie wspólnoty wciąż pojawia się w sposobie narracji, jaki stosuje autorka. Nie ma tutaj mowy o jednostkowym podejściu do tematu. Wciąż pisze w liczbie mnogiej: my "Narcyz", my dzieci, doświadczyliśmy, byliśmy itp.
I, choć książka Neeman to przede wszystkim wspomnienia z odległego świata, to jednak łatwo zauważyć, że ma ona w sobie pierwiastek rozrachunkowy z dzieciństwem, ale też kibucem jako tworem, który autorkę w dużej mierze ukształtował.
Złość na zaniedbanie, niedostrzeganie czynnika ludzkiego, indywidualnego podejścia do człowieka, gdzie nawet o ewentualnym wysłaniu na studia wyższe decydowała wspólnota.
Neeman, pełna samoświadomości, odkrywanej stopniowo i z oporami, porzuciła kibucowe życie, pełne poświęceń i wyrzeczeń.
Ma jednak sentyment do czasów i życia, jakie w nim prowadziła, pewnie dlatego jej wspomnienia są słodko-gorzkie: po trosze sielskie dziecięce przygody, po trosze samotność i brak zrozumienia.
Ciekawe co się z tymi dziećmi stało, gdy dorosły?
OdpowiedzUsuńWartościowa książka.
OdpowiedzUsuń