Wołowiec 2018
Pamiętany głównie jako część tandemu Żebrowski-Zanussi. Kojarzony z ich wspólnych filmów, scenariuszy.
Sam nakręcił filmy, które gnębią widza, doprowadzając do na skraj emocji. "Szpital przemienienia" - opowieść o hitlerowcach eksterminujących szpital psychiatryczny (ach ten Holoubek i Zapasiewicz!), "Ocalenie" (bolesna wiwisekcja szpitalnego życia, a do tego dramaty moralne pacjentów), to chyba najbardziej znane wyreżyserowane przez Żebrowskiego filmy.
Każdy naznaczony osobistym, szpitalnym doświadczeniem autora, każdy głęboki, wielowymiarowy, ze znakomitym rozłożeniem na czynniki pierwsze ludzkich natur i oblicza.
Biografia tłumaczy jego zawodowe wybory, daje wyjaśnienie dla wielu decyzji artystycznych. Mi pojaśniało w głowie, zupełnie inaczej patrzę teraz na twórczość Żebrowskiego.
Jest ona naznaczona ciężką chorobą, bólem i brakiem aprobaty dla ograniczeń, jakie z niej wynikały. Jednocześnie to własnie kłopoty zdrowotne zmieniły ścieżkę kariery reżysera, znacznie ją ograniczyły i wyciszyły.
Z wybitnego realizatora dzieł filmowych stał się kontrowersyjnym, ale pamiętanym przez lata pedagogiem w szkołach filmowych. Ciekawe są spostrzeżenia i odbiór jego postaci przez młodych ludzi. Jedni się go zwyczajnie bali, inni kompletnie nie rozumieli, byli też tacy, których fascynował, inni traktowali go jak guru. Dla nikogo nie pozostawał obojętny.
A już opinie kolegów z roku, współpracowników są więcej niż pochlebne, wystarczy przytoczyć słowa bodajże Kazimierza Kutza, który o Żebrowskim mówił "nasz rabbi Bernsteim
Trzeb bowiem pamiętać, że nazwisko z którym go kojarzymy przybrał po młodzieńczych szaleństwach, jako Bernstein siedział w więzieniu z Markiem Hłaską, jako wolny człowiek zapożyczył panieńskie nazwisko matki.
Jego młodość, gniewna i szumna to powód do niedowierzania, czasem zazdrości. Zazdrość o niezwykłe znajomości i przyjaźnie (Wajda, Zapasiewicz, Hłasko, później choćby Marczewski), o talent (współautor scenariusza do Trzech kolorów Kieślowskiego), o sposób późniejszego życia - wyważonego, znającego swoje miejsce na świecie, nienarzucającego się barwnemu światkowi artystycznemu. Bardziej obserwator rzeczywistości niż jej ścisły kreator.
Jak sam wspominał jego młodość upłynęła szumnie i kolorowo - na przekór siermiężnej komunistycznej rzeczywistości. Matura zdana w piętnastym roku życia, kolejne studia, praca fizyczna, szlify dziennikarskie, później szkoła filmowa (od razu zaczął od drugiego roku). Niezwykła jest jego droga. Poszukiwacz i outsider, człowiek-tajemnica i entuzjasta wolności. Niespotykana mieszanka.
Sam autor biografii przyłożył się do zadania, starając się pokazać Żebrowskiego z wielu stron, rozpytując ludzi, którzy mieli z nim do czynienia, analizując twórczość, sięgając do rozmaitych archiwów i wspomnień, które według Sochy miały wpływ na bohatera.
Biograf musi szukać drogi do swego bohatera, musi pokazać go czytelnikowi w sposób wyważony, dając margines dla własnych przemyśleń odbiorcy. Musi to wszystko robić z szacunkiem dla bohatera. Socha poradził sobie z wyzwaniem.
Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń