Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
Warszawa 2018
To kolejna z cyklu książka o wicekwesstorze Rocco Schiavone, rzymskim policjancie karnie przeniesionym do wysokogórskiej Aosty.
Cyniczny, złośliwy, momentami nieokrzesany i gruboskórny kreowany jest na pozytywnego bohatera, wbrew codziennym zachowaniom.
Ciągnie się za nim tajemnica, znany jest ze skuteczności (acz jego działania ocierają się o granicę prawa), a także porywczości.
Tęskniąc za zmarła żoną, co chwilę szuka pocieszenia w innych damskich ramionach.
Wicekwestor nie znosi miejsca swego zesłania i wcale się z tym nie kryje. Narzeka na śnieg, wilgoć, zimno i lokalną specyfikę, jakże różną od rzymskiego nonszalanckiego światka.
W tym tomie Rocco przypadkiem wpada na trop porwania córki bogatego biznesmena. Sęk w tym, że nikt nie zgłasza zaginięcia, a rodzina wcale nie chce przyznać, że nastolatkę uprowadzono.
Sobie tylko właściwymi metodami wicekwestor rusza do boju. Ma mało czasu, by uratować dziewczynę i nie zdradzić się, że rozpoczął śledztwo w jej sprawie.
W międzyczasie musi też zmierzyć się ze sprawą śmiertelnego wypadku na drodze (auto na kradzionych blachach) i sprawą pralni brudnych pieniędzy.
Rocco towarzyszą przygłupi policjanci z lokalnego posterunku, co od razu przywodzi mi na myśl bohatera kryminałów Adrea Camilleriego - komisarza Montalbano uskuteczniającego połajanki na szeregowych policjantach. Tutaj jest podobnie. Kilkakrotnie odczułam wzorowanie się/inspirowanie się Camillerim: dominujący prowadzący śledztwo, przygłupi podwładny, wieczne utarczki słowne między nimi mają dodać powieści lekkości.
Moim zdaniem podobieństwo do szacownego twórcy komisarza Montalbano są aż nazbyt dosłowne.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz