sobota, 15 kwietnia 2023

Stanisław Krzemińśki - Od wschodu do zachodu. Ucieczka [recenzja]

 

Wydawnictwo Marginesy

Warszawa 2023

Próbuję uporządkować myśli po lekturze książki i nie jest to proste. Z jednej strony kostium historyczny, wygodny, bo XIX-wieczny, dający wiele możliwości interpretacyjnych (Rosja carska, szpiedzy i tym podobne). Z drugiej uczynienie głównymi bohaterkami kobiet będących (na pierwszy rzut oka) różnymi w najbardziej skrajny sposób. Z trzeciej zaś strony pokaz mocy, inteligencji, wiedzy historycznej Autora: znajomość szczegółów obyczajowych epoki rozmieszczonych w różnych krajach i pod różnymi zaborami. Są tu przeliczniki ówczesnych walut na dzisiejsze euro, są potrawy, dworskie i szlacheckie zwyczaje, jednostki długości dawno już niebyłe, XIX-wieczne środki transportu, czas, który potrzebny był na pokonanie poszczególnych tras, które teraz mijają niczym mgnienie oka. Jakże inaczej wyglądają podróże teraz, jak dobrze, że zostało nam, czytelnikom to przypomniane.

Czy zaklasyfikować tę powieść jako romans historyczny, powieść feministyczną, czy może historyczną, obyczajową, a może wcale nie trzeba szufladkować? Jednak, mimo całego bogactwa różnorodności jakie proponuje Autor są słabsze momenty. Chodzi mi o fragmenty z pamiętnika pensjonarki, o początkową scenę z opisem walca, te fragmenty brzmią nieprawdziwie, pastiszowo, momentami ironicznie. Zestawiając z tym te ustępy, które realizują tematykę podróży, historii, obyczajowości, pojawia się takie właśnie odczucie. Pewnym problemem z akceptowalnością mogą być historie spotkań i konwersacji z postaciami historycznymi (od Schumanna po Czartoryską), które odbieram jako rodzaj przyswajania historii dla współczesnych czytelników, którzy, by poczuć związek z bohaterem muszą dostać konkret.

A o czym jest ta książka? 16-latka z Płocka, Emilia Rossnowska wpada w oko rosyjskiemu pułkownikowi i hrabiemu Gołubojewowi. Rodzice pragną uratować jedynaczkę przed złą sławą oficera i wysyłają ją do Paryża, gdzie ma zostać uczennicą Instytutu Panien Polskich. W drogę wyrusza z tajemniczą aktorką i śpiewaczką Luizą Boretti, której wyjątkowa aura, sława i urok powodują wiele zawirowań w środowisku. Jadą przez Elbląg, Berlin, Hamburg, Londyn. Podróż pełna przygód, tajni agenci, rosyjski oficer pełen silnych uczuć o różnym zabarwieniu, a także historia, która nie odpuszcza ani na moment.

Czekam na ciąg dalszy, na drugi tom, który już w przygotowaniu.


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:



czwartek, 13 kwietnia 2023

Jaroslav Rudiš - Grank hotel [recenzja]

 

Przekład: Katarzyna Dudzic-Grabińska

Wydawnictwo Książkowe Klimaty

Wrocław 2021


Już od pierwszych zdań powieść obiecuje wiele. Zdaje się, że Autor tworzy wyjątkowy świat, jedyny i niepowtarzalny, który tylko chwilami przypomina wielkich czeskich twórców, a może to tylko moja imaginacja powodowana chęcią przyporządkowania i znalezienia punktu odniesienia dla książki Rudisa.

Grand hotel góruje nad swojskim Libercem, główny bohater, Fleischman, człowiek bez imienia, próbuje, w miarę bezboleśnie, przeżyć kolejny dzień, wiedząc, że raczej nic się nie zmieni, że niczego nie osiągnie, nie oderwie się od przeszłości, niemożności i barier piętrzących się wokół, bo wyrwa z dzieciństwa jest nie do pokonania. Poznajemy jego myśli błądzące pośród kolejnych sesji u psychiatry. Wdrażamy się w zawiłości meteorologiczne, bo tylko przewidywanie pogody wydobywa zeń normalność, otwartość i wyjątkowość, w każdej innej sytuacji ukryte za przeszłością i ograniczeniami.

Ta pogoda to przebłysk normalności, a dla czytelnika to fragment poezji w, do bólu prozaicznym życiu głównej postaci. Uważa on, że pogoda rozdaje karty na świecie, że prądy, wiatry, masy powietrza łącząc się i zderzając powodują kolejne wydarzenia, nieodwracalne, wpływające na społeczeństwa i ich kondycje. Uwieszony tej wiary z ciekawością spogląda w niebo, rozpatrując kolejne zdarzenia pogodowe. 

Pogoda nie raz napytała mu biedy. Jeszcze w dzieciństwie, gdzieś w początkach nauki szkolnej miały miejsce wypadki, które, nieszczęśliwą koincydencją zostały przez szkolne władze, wówczas zależne od komunistycznej władzy zinterpretowane jako prowokacja, co tylko podkreśla absurdalność sytuacji: małe dziecko, pogoda i intryga. Autor podkreśla tu silne zabarwienie komediowe, dowcip i swadę, której mu niewątpliwie nie brakuje, a momentami jest ich aż po literacki sufit.

O trudnej historii regionu, geopolitycznych zależnościach, samotności, smutku, życiowym pechu, niemocy, a także leczeniu (czy skutecznym?) jest ta powieść nad chmurami. Raz są one dosłowne, częściej jednak należy je traktować metaforycznie, jako ucieczkę od rzeczywistości, brutalnej i bezwzględnej, nie tylko dla wrażliwych samotników, którzy próbują znaleźć swoje miejsce w kipiącej od różnorodności współczesności.